Moje dziecko nie chce jeść! - recenzja

Moje dziecko nie chce jeść! - recenzja

Książka pełna ciepła, rozsądku i szacunku.

Wszyscy rodzice (przynajmniej tak mi się wydaje) przykładają dużą wagę do żywienia swoich pociech. Dokładnie przestrzegają harmonogramu karmienia najpierw piersią, potem według ścisłych zaleceń pediatrów i setek poradników wprowadzają stałe pokarmy. Wszystko odbywa się też jak w zegarku - dziś kawałek jabłuszka, banan, soczek. Jutro kaszka, znów jabłuszko, zamiast banana gruszka. Jako przekąskę biszkopcik. I gluten.  To szczególnie trudny moment kiedy rodzice wprowadzają go do diety malucha. Potem powrót do pracy. Po pracy mama pyta ile zjadło, czy wszystko, czy nie za mało. Babcia pyta ile zjadło, ciocia pyta ile zjada, sąsiadka pyta czemu tylko tyle. Przyjaciółka od zabaw na placu chwali, że jej córeczka zjada na obiad cały talerz warzyw, a Maciek z przedszkola uwielbia kaszę i chętnie bierze dokładkę. Rodzice coraz częściej widzą, że ich dziecko zostawia sporo na talerzu, porównują je z Maćkiem i dzieckiem przyjaciółki. A jeszcze te nieszczęsne centyle - w tym miesiącu poniżej średniej. Nie ma wyjścia trzeba udać się do lekarza. Lekarz bada i bada, a na koniec waży. Dziecko zdrowe, ale waga... Za mała, tylko jak dla kogo? Zaczyna się walka. Zjedz kochanie, za mamusię, za tatusia. Nie chcesz? A tak mamusia się namęczyła i ułożyła parówki na talerzu w piękny uśmiech i wymalowała słoneczko keczupem. Nie chcesz? Nie kochasz mamusi? Jedz!!! Krzyki i płacz! STOP!

Książka Carlosa Gonzaleza jest dla wszystkich tych, którzy UWAŻAJĄ, że ich dziecko nie chce jeść. Tak właśnie uważają. To poradnik dla rodziców i chyba nie do końca chodzi w nim o dzieci ;) No nie przede wszystkim. Jeśli myślisz, że twoje dziecko je za mało, stresujesz się tym, posiłki są horrorem, to polecam lekturę. Po niej niczym po oczyszczającym seansie problem zniknie. Autor uświadamia czytelnikowi, że to w rodzicach,Moje dziecko nie chce jeść - recenzja ich postrzeganiu diety dziecka tkwi problem. Nie trzeba stosować żadnych specyfików zwiększających apetyt, żadnych sztuczek, próśb i gróźb. Wystarczy zmienić myślenie. Zabrzmiało szarlatanerią... Carlos Gonzalez od wielu lat zajmuje się jednak żywieniem dzieci, sam miał małe dzieci (miał bo już dorosły - nie umarły z głodu). W naukowy i przystępny zarazem sposób wyjaśnia czym są magiczne siatki centylowe i dlaczego nie powinniśmy się nimi przejmować. Przede wszystkim jednak opisuje zapotrzebowanie dzieci w różnym wieku na składniki pokarmowe, jak od momentu narodzin rozwija się apetyt dziecka i jak przybiera na wadze. Okazuje się, że dorośli zbyt często myślą według swoich kategorii i nawet gdy nakładają dziecku mniej niż sobie to i tak jest to dużo za dużo. Książka jest pełna szacunku dla dzieci - autor zdecydowanie zabrania zmuszania do jedzenia, stosowania wszelkiego rodzaju szantażu: "Zjesz obiad to pójdziemy do kina", "Jak nie zjesz wszystkiego to znaczy, że mnie nie kochasz". Jest także pełna ciepła, co cały czas sprawiało, że podczas lektury miałam wrażenie, że narratorem jest kobieta. Wiem, że to uleganie stereotypom, ale tak właśnie czułam. I ostatnia rzecz - rozsądek. Autor nie zapomina i nie każe również o tym zapomnieć czytelnikowi, że cały ten luz w podejściu do odżywiania dzieci, dotyczy zdrowych maluchów. Kiedy wiesz, że dziecko jest chore lub gdy waga spada za szybko i za dużo, radzi udać się do lekarza. Czyli z uśmiechem, ale z ręką na pulsie.

Epilog. To najgenialniejsza część książki. Jest zatytułowany Atak brygady żywieniowej i powstał dużo wcześniej niż sama książka. Ukazał się jako artykuł w piśmie Ser Padres w 1998 roku. To opowiadanie polecam szczególnie ze względu na orwellowski klimat, ale więcej nie zdradzę. Przeczytajcie sami. Książkę można kupić w wydawnictwie Mamania.


Pin It


Komentarze